DIY: Piec papierowy do wypału ceramiki

wpis w: Bez kategorii | 9

Dziś opowiem o tym zrobić własnoręcznie papierowy piec plenerowy. Z doświadczenia wiem, że największą przeszkodą dla osób zaczynających parac się cermiką jest brak podstawowego narzędzia pracy: pieca.

Sposobów na własny piec w wersji niskobudzetowej jest co najmniej kilka. Zobacz, jak ja zrobiłam swój pierwszy jednorazowego użytku piec.

Świeżo zakupione szkliwa niskotemperaturowe o obiecujących barwach i piękna majowa niedziela zaowocowały spontaniczną budową papierowego pieca plenerowego. Bardzo chciałam sprawdzić czy glina z mączką szamotową, nad którą napracowałam się ostatnio wytrzyma wypalanie, bo jeżeli tak – mogę robić duże rzeźby i nie będzie mnie ograniczała wielkość pieca, ani koszta wypału. Oprócz pracy z tej gliny włożyłam jeszcze miseczkę zrobioną dzień wcześniej, czyli również surową, z czerwonej gliny szamotowej. Dalej poszły biskwity: miseczka kamionkowa bez szamotu, gwizdek-delfin z tego samego, ptaszor z jasnej szamotowej i baba. wszystko poszkliwione w dzień wypału, ale słońce prażyło i wszystko wyschło.

Zatem fotorelacja:
Jeszcze mocno słonko grzeje, szkliwimy sobie z Córką

Poszkliwione prace. To szare, duże, to właśnie ta praca służąca eksperymentowi. Na wspomnienie wgniatania szamotu znów mnie nadgarstki bolą 🙂

Do budowy pieca potrzebny jest papier. Najlepiej sprawdzają się wielowarstwowe worki po gipsie czy cemencie. Podobno dobry jest także gruby papier kredowy. Zawartość kaolinu wpływa na odporność na ogień. Dzięki uprzejmości rodziców dzieci warsztatujących u mnie, będę taki miała na następny wypał. Potrzebujemy też szlamu z gliny,

drewna

i – oczywiście – pomocnika.

Dobrze jest nakarmić pomocnika np. kiełbasą. Praca jest ciężka 🙂
Stawiamy konstrukcję: Na cegłach szamotowych ulożona jest siatka, stawiamy i związujemy główne elementy konstrukcyjne. Tu są to grube, bardziej mokre gałęzie. Mogą to być równie dobrze listwy, czy pręty stalowe. Siatka też nie jest koniecznością, ale wymysliłam, że dobrze będzie jesli pod piecem będzie hulał wiatr.
za komin posłużył kawałek tektury. Można zwyczajnie zrobić dziurę gdy całość będzie gotowa. Ale tektura fajnie okryła ostre elementy, które mogłyby dziurawić namoczony szlamem papier.
Część prac zasypałam materialem palnym (tu: igliwie), obwiązałam płótnem i obłożyłam drewnem. 

Żeby sprawdzić, czy aż taka troska ma sens, pozostałą częśc po prostu postawiłam na siatce wylożonej drewnem. Dziecię sypie igliwie.

Na zdjęciu wyżej jest węgiel drzewny. Dodałam nieco prewencyjnie.

Całą konstrukcję wypełniamy drewnem.

Piec jest gotowy do budowania ścian.

Namaczamy w błotku papier i nakladamy na piec. Dobrze jest mieć zapas, i papieru, i błotka, jak to przy każdej budowie – zawsze okazuje się, że czegoś jest za mało. Nam zabraklo i papieru i gliny, przez co nie mozna było później beztrosko czekać na rezultat wypału. Trzeba czujnym było być i zaklejać newralgiczne, słabe miejsca. jeden miesięcznik ilustrowany wystarczył 🙂

maziamy, brudzimy, lepimy.

Przy dopilnowywaniu kolejnych etapów budowy swój czynny udział miał pies. Pies nie jest elementem ani koniecznym, ani wystrczajacym, ale im więcej towarzystwa, tym lepiej.
Gotowy do odpału piec wyglądał tak:

Piec trzeba podpalić przede wszystkim od zawietrznej. Ale trzeba obserwować i w razie potrzeby podpalić z kilku stron. To dokladnie widać, jeśli przy równomiernie podsuszającym się piecu jest strona mokra, to najprawdopodobniej tam właśnie się nie pali. W czasie wczorajszego wypalu wiatr był zmienny. Otwory, które przestawaly być potrzebne z racji nasilonego dmuchania zasypywalam po prostu piaskiem. Piec – rzecz jasna – podpalamy od spodu. Jednym z sygnałów, że w piecu się pali jest dym lecący z komina (wykłady semiotyki mi się przypomniały, aczkolwiek zaliczenie takowych nie jest konieczne by dobrze przeprowadzić wypał plenerowy).

(taczka – mistrzyni drugiego planu :))

Na uwiecznienie poprawek nie było czasu, trzba było szybko dzialać i w międzyczasie ostro kombinować czym zalepić powstające dziury. Na szczęście mam jeszcze kilkaset kilogramow gliny nieoczyszczonej, ktorą skladuję w ogrodzie. Przydała się, i to jak!
Teraz teoretycznie czekamy aż piec ostygnie. W praktyce okazało się, że paliłoby się spokojnie jeszcze dwa dni. Za dobrze piec byl zrobiony? 😉
W ostatnim zmierzchowym świetle postanowiliśmy piec rozbroić. Odcięlismy część i szukaliśmy prac szkliwionych celem dokonania redukcji w suchych liściach. znalazły się wszystkie prace. Otwarty piec zaczął ostro się palić, kominem wychodził zywy ogień.

Moje prace w czeluści ognia.

I tak oto wypał się skończył, padłam na łózko bez przytomności o 23, oczysciwszy z grubsza z sadzy prace. Nie mogłam się podnieść rankiem. o rezultatach, czyli czy warto było, będzie notka następna.

Było fanie. Ekscytująco. I bardzo gorąco.

Jeśli macie jakieś doświadczenia z piecem własnej produkcji dajcie koniecznie znać w komentarzach. Jeśli nie – zachęcam do zrobienia takiego. Chociaż raz.

9 Responses

  1. Anonimowy

    No pięknie! Z tym pomocnikiem to mi się gra przypomniała w którą przegrywam, (więc się pewnie nie znam) że trzeba mieć dwóch aby ulepszenie wprowadzić. wygląda odlotowo chciałbym się zapisać na następny taki wypał.gratuluje!
    to gratulowałam ja – Kamila

  2. pracownia ceramiczna drzewo

    He, he, z tych pomocników,w tej grze, to najbardziej przydałby mi się Wyrabiacz Gliny. Kidyś mogłam mieć takiego za butelkę taniego wina.. Póki co, w Goleniowie, nie znam takich. Jaka szkoda!

  3. sylvano

    Jestem gotów zostać Wyrabiaczem Gliny pod dwoma warunkami:otrzymam Certyfikat Wyrabiacza Gliny w formie medalu z gliny ze stosownym napisem i bodaj dwukolorową wstęgą, coś jak u Orła Białego, oraz butelka wina będzie zawierała treść półsłodką, bynajmniej nie tanią;cena powyżej 15 zł za butelkę.Terminy po wcześniejszym uzgodnieniu telefonicznym.Deal?

  4. Marcin

    Ooo proszę, a moja żona chciała wypalać w moim piecu:P Pokaże jej wpis, na pewno się ucieszy. Pozdrawiam!

    • Wylepa

      Zachęcam do prób! Najlepsze są do tego duże plakaty, np. stare z kina można wydębić. Mają sporą zawartość kaolinu.

  5. Zenon

    I to na prawdę daje takie efekty? W życiu bym o tym nie pomyślał. No ciekawe, w lecie będę musiał spróbować!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *